Falstart. Radość i pewność, że tym razem pójdzie gładko pojawiły się zbyt szybko podczas sprawnego zorganizowania taxi z lotniska New Delhi do hotelu za pomocą aplikacji.
Jest przed północą i hura optymizm, że może się udać szybko przerodził się w niechęć i zrezygnowanie. Po raz kolejny hotel okazał się "zamknięty", a kierowca umówiony z ustawionymi hotelarzami próbował nas wyrolować. Kate czekała w samochodzie zaparkowanym kilka metrów od radiowozu policyjnego, jednak nie przeszkodziło to ulicznym "zombie" z połamaną ręką i nie wiadomo w jakim stanie psychofizycznym przyklejać się do szyby taxi w celu zapewne wyłudzenia pieniędzy. Kilka minut bardzo stresujących w dzikiej rzeczywistości spowodowało odwrót na lotnisko, wydające się w tej chwili jedynym bezpiecznym miejscem. Podróż tylko z bagażem podręcznym uratowała nas i mogliśmy przejść przez bramki i spędzić całą noc w strefie odlotów gdzie było pod dostatkiem miejsc siedzących, leżących i restauracji.
Kolejny przystanek Goa, gdzie wszystko przebiegło znacznie lepiej i już po chwili mogliśmy w końcu odpocząć w hotelu parę kroków od plaży Bogmalo. Trud i stres lądowania w Delhi zostały wynagrodzone przez poranne światło padające na palmy i śniadanie z widokiem na morze. Zaraz po nim musieliśmy wsiąść w autobus w kierunku Panjim.
Transport lokalny jest bezpieczny, choć niezbyt komfortowy. Zazwyczaj udaje się mieć miejsce siedzące, ale ponownie lepszym pomysłem wydaje się podróż z bagażem podręcznym. W porównaniu do taxi wiąże się ze sporymi oszczędnościami, a na pewno wzbogaca o interakcje z ciekawymi nas lokalnymi ludźmi. Panaji (lub Panjim) to po portugalskie miasto z zachowaną dawną architekturą w centrum oraz dobre miejsce przesiadkowe w drodze do centrum medytacji. Po zakupie wszystkich niezbędnych kosmetyków i przyborów do spędzenia dziesięć dni w izolacji, wsiedliśmy w autobus jadący w kierunku Veling.
10 dni bez mówienia, telefonu, czytania, pisania czy kontaktu wzrokowego. Pobudka codziennie o 4 rano, spanie o 21. Pomiędzy medytacja i 3 posiłki. Zakwaterowanie w pokojach dwuosobowych z prysznicem i toaletą. Wszystko za darmo jeśli korzystasz z kursu po raz pierwszy. Pod warunkiem, że przestrzegasz rygorystycznych zasad. Jedyny dopuszczalny kontakt to z nauczycielem prowadzącym każdego wieczora po ostatniej sesji medytacji, jeśli pojawiają się jakieś pytania lub niejasności związane z kursem medytacji Vipassana. Założyciel, Ś.P. Pan Goenka przekonuje, że to właśnie dzięki tej technice Gotama Buddha doznał olśnienia. Powiedziałbym, że droga do olśnienia po dziesięciu dniach to jakby chcąc napełnić szklankę wlać do niej kroplę. Niemniej odcięcie się od internetu i skupienie na sobie na pewno jest wartościowym przeżyciem. Zainteresowanym polecam stronę: www.dhamma.com gdzie można znaleźć terminy kursów w centrach na całym świecie. Wielu ludziom to bardzo pomogło. Warto spróbować.
Po jedenastu nocach przyszedł czas opuścić centrum medytacji i udać się na kolejną plażę.
CDN.
Cabo de Rama Fort
Benaulim Beach
Chaudi Saturday Market
Kashish Yoga
Kakolem Beach
New Delhi
Jak się doskrolowałeś/ aś do końca to kliknij w serduszko, albo zostaw komentarz pod postem żebym wiedział, że się da w ogóle. Dzięki! :)
Comments